Rozmowa z Profesor Danutą Hübner , posłanką do Parlamentu Europejskiego, Przewodniczącą Komisji Spraw Konstytucyjnych
AHK Polska: Była Pani jedną z trzech osób obok premiera Leszka Millera i ministra spraw zagranicznych Włodzimierza Cimoszewicza, które 16 kwietnia 2003 roku podpisały się w Atenach w imieniu Polski pod traktatem akcesyjnym. Jak wspomina Pani tamten czas?
Danuta Hübner: To był niezwykły moment. Wiedziałam, że otwiera się nowy rozdział w historii naszego kraju.
Podpisujemy tyle dokumentów w naszym życiu, nie zawsze się nad tym zastanawiając. Ale ten podpis był dla mnie szczególny. I byłam dumna, że widnieje on pod dokumentem, który wtedy przechodził do historii. My, Polacy, mamy zazwyczaj tendencję pamiętania dat klęsk, a nie dat sukcesów. A to był naprawdę dzień wielkiego sukcesu, wysiłku wielu osób, nie tylko ówczesnych premierów, ale ogromnej grupy ludzi, którzy postawili na Polskę w Europie.
No i byłam po prostu, jako osoba uczestnicząca w przygotowaniu Polski do wejścia do Unii, po prostu szczęśliwa, że zrealizowaliśmy marzenie, moja misja zakończyła się sukcesem. To był happy end, albo raczej happy beginning naszej obecności w Unii. No i coś, co wtedy może nie wydawało się tak istotne, bo była inna świadomość, ale z dzisiejszej perspektywy jest bardzo ważne: polskich sygnatariuszy traktatu akcesyjnego była kobieta.
AHK Polska: Jaka była rola Niemiec w procesie negocjacyjnym wstąpienia Polski do Unii Europejskiej? Jak wyglądała współpraca polsko-niemiecka w czasie negocjacji z Pani perspektywy? Którzy niemieccy politycy odegrali kluczową rolę?
DH: To było niezwykle ważne, że Republika Federalna Niemiec od początku wspierała poszerzanie Unii Europejskiej o kraje Europy Środkowej, w tym Polskę. 17 czerwca 1991 r. w Bonn podpisano polsko-niemiecki układ o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy, w którym Niemcy wspierały perspektywę przystąpienia Polski do Wspólnoty Europejskiej.
To był nasz wielki sojusznik, czuliśmy to na każdym kroku. Wokół kanclerza skupiła się grupa przyjaciół tego wielkiego rozszerzenia. Podczas niemieckiej prezydencji w 1994 r. doświadczaliśmy tego szczególnie mocno. Ostateczne decyzje dotyczące rozszerzenia UE zapadły na szczycie w Luksemburgu w grudniu 1997 r., gdzie postanowiono rozpocząć oficjalne negocjacje z Polską, Czechami, Węgrami, Słowenią, Estonią i Cyprem. Kanclerz Helmut Kohl zastrzegał, że zablokuje rozszerzenie UE, jeśli Polska nie znajdzie się w pierwszej grupie nowych członków. Günter Verheugen powtarzał mi to wiele razy.
Oczywiście były też problemy. Pod naciskiem opinii publicznej oraz ze względu na problemy z bezrobociem we wschodnich Niemczech, RFN i Austria domagały się 7-letniego okresu przejściowego na zatrudnianie polskich pracowników. Kanclerz Gerhard Schröder na szczycie Rady Europejskiej w 2001 r. w Sztokholmie argumentował, że mieszkańcy nadodrzańskich regionów Niemiec obawiają się konkurencji na rynku pracy, obniżenia standardów ochrony środowiska, imigracji, dumpingu cen i wynagrodzeń oraz wzrostu przestępczości.
Niemcy były jednym z niewielu państw członkowskich, które utrzymały okres przejściowy dla swobody przepływu osób w pełnym wymiarze 7 lat.
Z jednej strony pełne polityczne wsparcie, z drugiej oczekiwano pełnego wdrożenia przez Polskę acquis communautaire oraz dobrego przygotowania do członkostwa.
Szczerze mówiąc nie wyobrażałam sobie, żeby po zjednoczeniu Niemiec można było nie doprowadzić do pełnego wejścia naszej części Europy do Unii.
Ratyfikacja traktatu akcesyjnego w Niemczech została potwierdzona głosowaniem w Bundestagu 4 lipca 2003 r.. 575 spośród 580 posłów opowiedziało się za ratyfikacją.
Günter Verheugen, komisarz do spraw rozszerzenia, był wielkim przyjacielem Polski. Był zawsze niezłomnie po stronie tych, którzy nie wyobrażali sobie rozszerzenia bez Polski. Należą mu się podziękowania za „shepherding” tego niełatwego, odważnego przedsięwzięcia decydującego przyszłości Europy. 3
AHK Polska: Z jakimi wyzwaniami musiała się Pani zmierzyć w czasie akcesji Polski do Unii Europejskiej? Co było największą trudnością?
DH: To było przedsięwzięcie wymagające jedności narodowej. Sama akcesja była dla nas jak światełko w tunelu, wskazując kierunek powrotu do Europy. Proces ten obejmował wiele etapów: od uzyskania statusu państwa kandydującego, przez umowę o wolnym handlu i stowarzyszeniową, po negocjacje i przygotowania do członkostwa.
Kolejne rządy bez względu na polityczny kolor zmierzały w tę samą stronę, zapuściliśmy korzenie w NATO, a pięć lat później byliśmy już w Unii. Równolegle budowaliśmy gospodarkę rynkową, demokratyczne instytucje, nie widzieliśmy innej możliwości niż dołączenie do integrującej się Europy. Świat wokół nas nie był spokojny ani bezpieczny. Wiedzieliśmy, że jedynie Unia może być gwarancją nieodwracalności wielkiej transformacji.
Przygotowania, przyjęcie całego dorobku europejskiego, wielkie reformy strukturalne zajęły nam ponad 10 lat. To było niewyobrażalne pospolite ruszenie, pracowała cała administracja publiczna, centralna i lokalna.
Przygotowywali się polscy przedsiębiorcy. Angażowało się społeczeństwo obywatelskie, uczelnie, nauczyciele, środowisko kultury.
Przyjmowaliśmy cały unijny porządek prawny, okresy przejściowe dotyczyły w sumie niewielu spraw, ważne były dla nas możliwości korzystania z transferów w zakresie polityki spójności. Byliśmy ich największym odbiorcą w historii integracji.
W rezultacie, o ile wchodząc do Unii mieliśmy PKB na 1 mieszkańca na poziomie 40% średniej europejskiej, po 20 latach jest to już 80%.
Podsumowując, największym wyzwaniem w czasie akcesji Polski do UE była złożoność i kosztowność procesu przygotowawczego, w szczególności dostosowanie do unijnych standardów oraz negocjacje w zakresie budżetu i rolnictwa.
AHK Polska: Jakie wyzwania stoją dzisiaj przed UE?
DH: To jest wyłaniający się porządek światowy. Unia musi być trwale zakotwiczona na Globalnym Zachodzie, ale to nie wystarczy. Musimy wykazać determinację we włączaniu nowych państw w obręb tej pokojowej i demokratycznej struktury, i określić strategię długofalową wobec pozostałych dwóch grup. I trzeba to zrobić w taki sposób, aby nasze standardy nie uległy osłabieniu i były konkurencyjne na globalnym rynku idei. I to będzie nasze największe wyzwanie, na więcej niż dekadę.
Bardzo przemawia do mnie teza Johna Ikenberry’ego, że świat dzieli się obecnie na 3 grupy :
globalnego Zachodu, globalnego Wschodu i globalnego Południa. Pierwszemu przewodzą Stany Zjednoczone i Europa, drugiemu Chiny i Rosja, a trzecia grupa jest amorficznym ugrupowaniem rozwijających się krajów spoza Zachodu.
Duże wyzwanie, i to bardzo bliskie, dotyczy naszych relacji transatlantyckich.
Po pierwsze, wyniki wyborów prezydenckich i kongresowych w USA w 2024 roku będą miały ogromny wpływ na Europę, Ukrainę oraz globalną demokrację. W okresie prezydentury Joe Bidena udało się zbudować solidne podstawy współpracy, ale przyszłość tych relacji będzie zależeć od decyzji wyborców po obu stronach Atlantyku. Istnieje również ryzyko, że w Europie do władzy dojdą skrajnie prawicowe siły, co mogłoby zagrozić centrowej większości w Parlamencie Europejskim, tradycyjnie broniącej wartości proeuropejskich i proatlantyckich.
Naglącym wyzwaniem jest potrzeba wzmocnienia europejskiej obrony, zwłaszcza w kontekście wsparcia dla Ukrainy oraz długoterminowej strategii budowania zdolności przemysłowych w zakresie obrony. Dyskusje dotyczą nie tylko konieczności zwiększenia inwestycji, ale także sposobów ich finansowania, w tym poprzez wspólne pożyczki. W kontekście pogarszającej się sytuacji na froncie ukraińskim oraz podziałów w Kongresie USA, konieczne jest przemyślenie naszej strategii obronnej. 5
Istnieje ryzyko, że Europa może być postrzegana przez nowego prezydenta USA jako mniej istotny sojusznik. Musimy dążyć do utrzymania jedności europejskiej oraz komunikować amerykańskiemu społeczeństwu wartość partnerstwa transatlantyckiego, tłumacząc, dlaczego pokój w Europie i wsparcie dla Ukrainy są kluczowe dla ich własnego bezpieczeństwa.
Dodatkowo, musimy być przygotowani na potencjalne zagrożenia, takie jak dezinformacja, zagraniczne ingerencje oraz próby podważania wyników wyborów.
No i oczywiście, stoją przed nami wyzwania egzystencjalne, czyli klimat, populizm, migracje, transformacja energetyczna, „odmrożenie” procesu rozszerzenia. Zapoczątkowane ono zostało przez odważną decyzję dotycząca Ukrainy. Ale ważne, aby ten proces się nie zatrzymał. I aby kraje Bałkanów Zachodnich znów nie pozostały w tyle, z czego może zrodzić się resentyment w naszym najbliższym sąsiedztwie.
AHK Polska: Wybory do Parlamentu Europejskiego już na horyzoncie. Czy w kontekście wymienionych wyzwań i dzisiejszej sytuacji politycznej na świecie można te wybory określić jako historyczne ?
DH: Odpowiedź jednym słowem: TAK. A rozszerzając: od czasów II wojny światowej nie staliśmy, jako kontynent, przed tak bezpośrednim zagrożeniem naszego bezpieczeństwa. Jak słyszeliśmy od poważnych polityków – być może jesteśmy w okresie przedwojnia. Agresja Rosji na Ukrainę kiedyś będzie prawdopodobnie uważana za punkt zwrotny w historii europejskiej XXI wieku. A jeśli tak, to nie możemy chować głowy w piasek, tylko podjąć wyzwanie, bez lęku i w pełnej determinacji. I okazać twardość wobec tych, którzy chcą, z kalkulacji, czy głupoty politycznej, sypać piasek w tryby demokratycznego porządku międzynarodowego. Unia , chcąc nie chcąc, musi się stać ważnym elementem „Globalnego Zachodu”, czyli stać się otwarcie mocarstwem geopolitycznym. Do tego jest konieczna spójność wewnętrzna. A ta jest zagrożona przez populizm. Partie populistyczne mogą zwiększyć liczbę swoich przedstawicieli w Parlamencie Europejskim. To politycznie „zamuliłoby” jasność przekazu za wolnością, praworządnością i demokracją – których w tej chwili Parlament jest jednym z głównych obrońców w Europie, ale też w świecie.
Cofnięte by też zostały ambitne cele walki ze zmianami klimatycznymi, niemożliwe byłoby kształtowanie klarownej wizji czym Europa powinna być, a jej fundamentalne wartości byłyby systematycznie podważane. Dlatego konieczna jest mobilizacja, aby nie dopuścić do takiego przebiegu tych wyborów. I aby ich historyczny wymiar polegał na tym, że potwierdzona zostanie jedność Europy w obliczu zagrożeń i kryzysów.
AHK Polska: Polska obejmie w przyszłym roku prezydencję w Radzie Unii Europejskiej. Jakie powinny być Pani zdaniem jej priorytety ?
DH: Na pewno bezpieczeństwo Europy, rozumiane wieloaspektowo. Wzmocnienie przemysłu obronnego, przygotowanie warunków do odbudowy Ukrainy po wojnie, przygotowanie kolejnych rozszerzeń: Mołdawii, Bałkanów Zachodnich. Aktywna obecność na rzecz demokracji w państwach, takich jak Gruzja, czy Serbia, które stają się przedmiotem wojny hybrydowej, mającej na celu zniszczenie ich aspiracji proeuropejskich.
Ale bezpieczeństwo dzisiaj to także bezpieczeństwo żywnościowe, energetyczne, klimatyczne. Zagrożenia niesie głęboka polaryzacja świata, znaczne uzależnienia łańcuchów produkcyjnych, ryzyka tworzone w wyścigu technologicznym, dezinformacja uprawiana przez zagraniczne podmioty.
Jestem przekonana, że polska prezydencja udowodni, że Polska wróciła po 8 latach niszczących nasze relacje do Europy po to, by ją wzmocnić i udowodnić, że Europa to nasze miejsce na ziemi.
AHk Polska: Czym dla Pani jest Unia Europejska? Z jakimi wartościami ją Pani utożsamia?
DH: Unia jest związkiem państw i obywateli, regionów, społeczności lokalnych, ruchów oddolnych, biznesu, świata kultury i nauki. A w tym specyficznym momencie, Unia jest zaporą, swoistą tamą chroniącą Europę przed zewnętrznym – ale także wewnętrznym - atakiem na wolność, demokrację, broniącą przed niepohamowanym apetytem agresorów, którzy chcą zniszczyć nasze wartości, nasz sposób życia jako wolnych ludzi i zastąpić go despotycznym modelem organizacji społeczeństwa, wyzuwajacym nas z praw, które uważamy za oczywiste.
Mówię to też jako kobieta – bo zazwyczaj tymi, które najwięcej tracą na odejściu od demokracji są kobiety, którym odbierane jest prawo do decydowania o sobie.
A dla mnie wartość samostanowienia o sobie, swoim losie jest tą podstawową wartością, na której opiera się zdrowe życie społeczne. Z niej, z uznania istoty ludzkiej za miarę wszelkich rzeczy, jak rzekł Protagoras, wypływają inne wartości: praworządność, poszanowanie dla mniejszości, równość płci, niedyskryminacja.
AHK Polska: Dziękujemy za rozmowę.